piątek, 11 listopada 2011

Wieza melancholii.

'Tylko pstryk i już nie ma mnie
Czasem bardzo tego chcę
Zostawić wszystkich was
Szukam czegoś przez cały czas
Co zatrzyma mnie

Wszystko drży i przeszkadza mi śmiech
Lepiej odejdź już stąd, zostaw mnie
Nic to nic, przecież wiesz, przejdzie mi
Tylko deszcz zmyje z szyb brudny śnieg'

Sentymentalne marnotrastwo czasu, delektowanie sie frywolnoscia i wolnoscia naszych cial i umyslow usadowilo mnie na samym rogu niedojrzalego byka, ktory czczony opuszkami moich palcow odnajduje spokoj i upojenie. Nasycam sie nadmiarem upragnionego czasu, wysysam tyle, ile sie da. Czas na podsumowanie nicosci.

Jest piatek na ktory czekalam przez tyle lat, lustro rozsypowalo sie na drobny mak na okraglo. Zataczajac kolo wokol niechcianych dat. Wszyscy wydaja mi sie blizsi i coraz czesciej odczuwam niezrozumialy brak przynaleznosci do jakiejkolwiek grupy spolecznej z ktora moglabym sie w zupelnosci indetyfikowac. Potrzeba klasifikacji dopada mnie z iscie darwinowska mania dokladnosci.

Spadlam na ziemie jak jesienny lisc i troche sie przy tym potluklam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz