sobota, 27 marca 2010

plany, ktore nigdy nie wychodza.

Niestety, moje plany nie wychodza nigdy, zaczyna sie od moich malutkich planow na popoludnie konczy sie na tych wielkich, na wyznaczanie kierunku, bycie wielka wskazowka na zegarze swiata, na robieniu glosnego TIK TAK konczy sie zabawa w bycie nadczlowiekiem. Dzisiejszego popoludnia zasnelam, majac tyle reczy do zrobienia na jutrzejsza sesje. Majac wiele rzeczy zaleglych zasnelam, jak kamyczek. Nie dbajac wlasciwie gdzie leze, w czyich ramionach i po co.

dokladnie za 12 godzin odbieram Sare i Patryka ze stacji. Rozpoczyna sie cos, co jest dla mnie bardzo wazne, zbieranie materialu na moja pierwsza planowana wystawe. Nigdy nie planowalam jeszcze wystawy, a to bardzo ladne plany. Dobrze, ze czuje juz smak tego wieczoru kiedy bede mogla ogladac wydruki moich prac pomiedzy duszami ludzkimi spacerujacymi w pozach, ktore powycieraly juz im kregi. Jednak wiem doskonale... To sa tylko i wylacznie PLANY. Marne, malutkie i moje co daje iim niesamowicie wiele szans na bycie do konca juz tylko planami nie przechodzacymi na realna strone dnia. ukladaja sie ze mna do snu. Wchodza ze mna do autobusu. Co najbardziej dziwne, moje plany spiewaja Edith Piaf. Harmonijki paryskich kawiarenek zabrzmiewaja mi w uszach i wiem, ze to piekne, ale nie znajde pieknieszego miejsca niz Londyn.

Londyn to jedna z tych rzeczy, ktora sie wydarzyla. Moj plan stal sie nagle jak nigdy realny. Przyjechalam i jestem juz dwa dlugie lata(prawie, prawie;). Za kazdym razem kiedy chciano zrobic mi krzywde uciekalam. Po tylu juz porazkach St Pauls wciaz wyglada tak samo o porankach, oswietlony nagim zupelnie porannym swiatlem. Jest niesamowity, codzinien mowi mi, ze warto. Najsmieszniejszy jest budynek Starbucks. Na starej Fleet Street, ktora jest na prawde piekna. Wychodzisz z kawiarenki, ktora byla ponoc jakas stara drukarnnia i po lewej widzisz St PAuls wlasnie. Nie tylko kopule, wydaje sie byc bardzo blisko, idziesz tam ok 7 minut. Po prawej jest piekny budynek, to chyba uniwerystet prawa czy cos w tym rodzaju. Jest tez sklep z herbatami, ktory uwielbiam i male sekretne przejscie do Tamizy. Pojdziesz na prawo i masz Fetter Lane, prowadzi do Holborn skad biore autobus. Robisz kilka krokow wiecej i wchodzisz na Chancery Lane - urocza uliczke rowniez pelna adwokatow i malych kawiarenek obslugujacych ich na lunchach. To wlasnie jest angielskie centrum prawnicze. Tu znajdziesz najlepszych, lekko szalonych starych adwokatow.

Boje sie, ze jutro zacznie padac. to na pewno pokrzyzowaloby mi plany;)

wtorek, 23 marca 2010

Do you take the chance?

W starciu z marcowa rzeczywistoscia, z rzeczywistoscia 2010 jak i w ogole rzeczywistoscia miewam problemy i z gory jestem na straconej pozycji. Moja bramka stoi przy tym pusta i mam wrazenie jakby zycie wciaz kopalo jakies karniaki za wybryki panny Koszut w poprzednich wydaniach. Mysle, ze bylam Eva Brown albo kims rownie czci niegodnym. Bylam prawdopodobnie kochanka nocy i wampirem, mozliwe, ze bylam AIDS (chociaz w tym przypadku to dobrze sie stalo, bo Bono ma czym zaistniec w swiecie, badzmy wszyscy RED tak poza tym). Na pewno nie bylam szpinakiem ani tez nie bylam torcikiem z wisienka na dworze Marii Antoniny. Nie bylam tez ktoryms z drzew w ogrodach oliwnych. Bylam czyms niezmiernie lichym i czyms po czym deptano az w koncu ta rzecz wstala i pozabijala wszystkich na okolo. Moze bylam rakiem pluc.
Historia lubi sie powtarzac, pamietaj.

Patrz mi gleboko w oczy, ujrzysz dziecko Crystal, ale ja juz czyje, ze moja aura rozpuszcza sie w smrodzie zgnilego szczescia. Bedac w wieku produkcyjnym zas, jestem zupelnie bezuzyteczna. Nie wydam na swiat dracych sie rozowych kuleczek, ktore moglyby swieci pastelowo jak ja.

Dzisiejsze slonce zaszlo z momentem moich pierwszych lez. Plakalam z bezradnosci. Strasznie sie boje, ze to moze byc poczatek czegos powaznego, boje sie, ze sie rozchoruje, ze bede miala depresje, ze moze pojdzie to dalej i bede wariatka. Wszystko zaczyna sprawiac dla mnie problem, boje sie czesto, mam wyobrazenia, ktore trudno pohamowac. Przestaje w jakikolwiek sposob kontrolowac sytuacje. Boje sie sama zasypiac i boje se samotnie pokonac dystans do lazienki w srodku nocy. Boje sie niemal wszystkiego, najbardziej samej siebie. Trudno przewidziec co przyjdzie mi do glowy wkrotce...

Najgorsze jest to, ze przyszlo mi czekac na chomika. Nie wiem, czy w ogole przyjedzie, nie wiem czy cala absynencja, cale wspinanie sie na palcach ma sens. Mozesz sie smiac, ale ja czekac nie mam czasu. Nie mam czasu na nic innego, jak na taniec wariata.

sobota, 20 marca 2010

Ghost world

Zasnelam ostatniej nocy, spalam, co sprawia, ze caly dzien uplywa pod znakiem moich poduszkowych wyobrazen. Nawiedziles mnie przed zasnieciem i w rozmowie z Szymonem.

Przyszedles i na nowo zaczales odpakowywac rozowy prezent na 23 marca.W moich nieznosnych myslach pojawia sie czasemm obraz pewnych czynnosci i probuje zmienic ich bieg, na przyklad pomysle o spadajacym krzesle i probuje wyobrazic je sobie stojace nad ta przepascia, ale nie spadajace, mijaja minuty a ono ciagle spada. Walcze z glowa, aby wyobrazic sobie je spokojnie spoczywajace na krawedzi. Tak wlasnie objawia sie w moich myslach obraz Ciebie. Odwiazujesz moje gorsetowe kokardki i nagle pojawia sie supel. Za kazdym razem. Staram sie zmienic bieg wydarzen, odwiazac supelki, ale one sie pojawiaja i pojawiaja ilekroc odtwarzam te scene. 23 marca mnie zabije, wiem jak bardzo bylam dla Ciebie w ten dzien wyjatkowa. Pamietam maly konfesjonal i moje spowiedzi i slony smak orzeszkow prazonych na ogniu mojej do Ciebie namietnosci.

Pamietam tez, ze bylam jeszcze niedawno dzieckiem i bawilam sie kokardkami u lalkowych sukienek, pamietam tez, ze czeskie orzeszki ssalam minutami az zupelnie przestawaly smakowac. Wtedy nie przychodzily do mojej glowy zadne lubiezne mysli i nie sadzilam, ze milosc tak namietna i nieskonczona moze istniec.

Poza beznsennoscia i wspomnieniami od kilku godzin zyje wizja, ktora dostalam od Piotra wczoraj. Wiem, ze to szansa dla nas, by zaczac zyc i tworzyc nowe. W takich wlasnie momentach mam ochote dotknac sufitu i sprawdzic czy aby na pewno tam jest, bo na ziemi twardo nie stoje juz od dawna.

Wszyscy czekamy, kazdego dnia, ale nikt z Was mi nie wierzy, ze to juz tak blisko, ze nasze losy sie odmienia, ze beda swietliste i zapamietane. Beda jak ciche nocne szepty, wyjatkowe, magiczne i znaczace o wiele wiecej od szeptow dziennych.

Poza tym, wolalam Cie ostatnio w nocy, ze jestem spragniona, tym razem nie przyniosles mi wody. Cierpialam cala noc probujac znalezc Cie w lozku. Nad samym ranem ubralam bransoletke, zasnelam i snilam bardzo zle sny.

środa, 17 marca 2010

Bezbarwna noc.

Amfetaminowa siostra i ja.
Bialy snieg, biala mgla,
obled minionych dni,
to pomaga zyc.

Amfetaminowa Siostra - Myslovitz.

Dzis spacerujac na autobus z pracy myslalam o moich minionych dniach. Zastanawiam sie czy wlasciwie te piekne chwile za ktorymi tesknimy i ktorych odzyskac juz nie mozemy niszcza nas czy wlasciwie buduja. Wspomnienia porankow z sokiem jablkowym ze swiezo startych owocow, cieplym pieczywem i kawa czy tez wieczory z wanna pelna platkow roz, jointem w jednej rece i pamietnikiem w drugiej i jego glosem opowiadajacym historie z 60tych. Potem swieza posciel ktorej zapach probuje odzyskac, ale nie umiem juz znalezc tego zlotego srodka. Probuje udawac, ze codzien klade sie kolo niego, ze zapalamy swieczke by opowiedziec sobie caly dzien. popoludniowe randki na lunch i wystawy. Wybieranie sukienki zajmowalo godziny, czesal mnie i zakladal buty. to wszystko boli. Kazde wspomnienie jego oddechu przy mnie, kazdy papieros wciaz smakuje jak podczas naszych dlugich nocnych posiedzen w salonie z Monroe. Pewnie dlatego tez pale. Pewnie dlatego tez patrze na kazdego mezczyzne jak na wroga, ktory nie potrafi mu dorownac w niczym. nieprzecietnie inteligetny i niezwykle czarujacy Aniol, jedyny ktory przyniosl mi sen.

Pije czarna, ogladam sie w lustrze. Tak duzo brakuje, zeby znow sie usmiechac szczerze, tak zeby usmiech nie ciazyl. Robert mi mowil jak moj usmiech jest niezwykly, ze sprawia, ze jest szczesliwy. Jedyny raz, kiedy wiem, ze slowa mezczyzny nie byly klamstwem, jedyny raz kiedy wiem, ze bylam kochana. Przechodza mnie dreszcze kiedy mysle o tym co sie wydarzylo. niedlugo minie rok. Wciaz kazdego dnia owdawiam na nowo. Teraz platki roz nie sa juz czerwone i nie nosze Jo Malone. Nie wiem czemu, ale noszaca go bylam tylko jego, tak samo jak nie zakladam blansoletki z serduszkiem. Zakladam ja tylko wieczorami kiedy jestem sam na sam z Robertem. Wiem, ze jest gdzies niedaleko mnie. Juz zawsze bede chodzila z jego sercem na ramionach. Juz zawsze moje kroki nie beda tak lekkie jakie byly.

Teraz przez placz sie umiechnelam. Pamietam jak tanczylismy polskie reggae w salonie. Bylo niezwykle. Usiadl, patrzyl z cygarem w reku a ja upalajac sie posylalam mu zalotne spojrzenia. Musial wtedy myslec, ze jestem niesamowicie w nim zakochana. Zabawne, ze polskie reggae polubil i prosil mnie czasem o tanczenie, kiedy A. juz spac a my bujalismy w nocnych chmurach. Czasem siadalismy na balkonie i ogladalismy Londyn. Sluchalismy krokow i taksowek. Malych ludzkich historii. Cichutkich i tych bardziej glosnych.

To sa rzeczy, ktore zapamietam na zawsze. Musze powiedziec, ze rzeczywiscie one buduja. pelne bolu,ale zarazem szczescia, ze ktos jak B. byl i, ze ktos jak on, mnie kochal. Mowili mi - wiesz jak Wy razem wygladacie?
Odpowiadalam, ze wiem - jak Krol i Krolowa.

poniedziałek, 15 marca 2010

chcialam napisac cos zupelnie innego.

You and me, babe - how about it?

Chomiczek sie nie odzywa i napedzam cala karuzele sama. Powolne kroki z dnia na dzien, zamieniaja sie w bieg za niewidzialna marchewka, ktorej nie ma nawet kto zawiesic na patyczku.

Dni uplywaja na wielkim oczekiwaniu. Na wszystko. Niedlugo wiosna, juz taka mala tradycja, ze wszystko sie u mnie zalamywalo na wiosne. Lepiej to wszystko rozbic jak bile niz wpatrywac sie w niezmiennie dlawiace dni. 15, 16, 17, czy w ogole ktos sprawdza czy sie zmienilam podczas kolejnych samotnych nocy? Na pewno sie zmienilam,ale ja tez juz zapomnialam sprawdzac.

Wizje spokojniejszego zycia objawiaja sie w bialej porcelanie kubkow do Via. Wiem doskonale jak bedzie pachnialo i widze tez zolte tulipany na stole przy ktorym rozmawiamy do porankow. Dziekuje Krzysiu, ze wziales mnie pod swoje anielskie skrzydelka;) byles przy mnie kiedy to wszystko mnie spalilo. Ugasiles. Tlaca sie wybieram nowa bielizne. Zawsze to robie, kiedy cos sie konczy, zazwyczaj tez, kiedy cos sie zaczyna. Kupuje nowe reczniki i ubieram swieza posciel. Jestes niesamowity, budowanie nowego swiatka wydaje sie latwiejsze, jakbym byla juz w tym zupelnie biegla.

Moje zdrowie! Sto lat Mlodej Pani. Gorzko, gorzko...

j.k.

sobota, 13 marca 2010

czarna kawa

'A woman's born to weep and fret
To stay home and tend her oven
And drown her past regrets
In coffee and cigarettes'

julie london - black coffee.

Staram sie dotykac welwetowych snow jak tylko moge. Uciekaja mi przez palce. Dzis w nocy ktos oznajmil, ze mnie kocha. Milo bylo to slyszec. Obudzilam sie i zastanawialam sie, kim byl ten tajemniczy mezczyzna w jednym z dzisiejszych snow. Czy on juz byl czy moze nadejdzie. Mam do Ciebie wiele pytan ktore leje jak wode w wiadro moich codziennych przemyslen. Jestes jak polny konik. Skaczesz i grasz, probuje Cie dogonic.
Spiewam metne piosenki. Augustine jest slodka jak nigdy jeszczde nie byla. Zjawia sie czesto w moich snach w bladorozowej sukience z tiulu. Widze dokladnie jej piersi, sa biale jak moje z tykajacym w nich serduszku. tik tik tak tak, wlasnie teraz.
Blada i zmeczona dopale papierosa, ktorzy powaznie szkodzi mi i osobom w moim otoczeniu. nikogo jednak nie ma, ale bedzie. Wtedy przestane palic i zaczne czesac jego wlosy. Zaplote je wokol palcy tworzac uprzez by juz nigdy nie uciekl. Bede spiewac mu Agustine, albo Black Coffee. Na razie spiewam je behemotowi, az juz zupelnie zmeczony kladzie sie spac;) Dziekuje Ci za wszystko. Jestes punktem wyjscia, gdy mam scisniete gardlo i widze rzeczy, ktorych nie ma. Jestes jak male usmiechniete swiatelko magii i cieni. Mam nadzieje, ze juz wkrotce bedziesz szczesliwy. Dokladnie wiesz, ze bedziesz.
Co to znaczy dla nas? te noce pelne rozmow z obcymi ludzmi, ktorych nigdy nie poznamy? Plany, ktore nigdy nie wychodza. Kino, ktore nigdy nie przestaje grac, ale bez nas w wygodnych fotelach i litrem coli. nie lubie jesc popcornu w kinie. Lubie patrzec na zasypiajacych ludzi. Lubie kino i szczegolnie napisy koncowe, kiedy przychodza do mojej glowy mysli, ktore zdarzaja sie tylko raz. Strach, kiedy korzystasz z cichej lazienki. Kiedy psujesz te cisze suszeniem rak i wiesz, ze on bedzie czekal. Po drugiej stronie usmiechajac sie i biorac Cie pod reke. Ja potrzebuje tej osoby, ktora zadba o te cole na kazdy seans. B.M. Twoje urodziny juz niedlugo, kto Ci da rozowe kokardki i usmiech jakiego nikt w zyciu nie widzial? juz nigdy nie bedzie tak samo, jednak juz przestales chodzic do kina. Czemu? Wiem, ze Milk Ci sie nie podobal, ale ja przeprosilam.
Przepraszalam za kazdym razem, az zabraklo mi tchu.
Miss Redhead odeszla na Fleet Street.
julia.

niedziela, 7 marca 2010

niedzielny poranek.

http://www.youtube.com/watch?v=fZeA0PbjcdI proszę, czytaj z tym.

czasem myślę, ze coś wokół jest jakieś niedobre, boje się spojrzeć za okno, boje sie tam znaleźć Ciebie smutnego bądź tez niechcącego mnie znać. Wiem, ze tego nie ma, ze to obrazy w mojej głowie, nic nigdy nie było prawda.
Jestem już wyczerpana, chce mieć swój dom i Ciebie w nim. Kimkolwiek jesteś. Chce być czyjaś. Masz pragnienia posiadania? Posiądź mnie i bądź szczęśliwy, ze masz jedna na milion. Nieskromne? Prawdziwe.
Będąc tańcząca w ciemnościach odzyskje wiarę, ze wszystko co mowiles bylo z mojego snu, ze spelnilo sie moje najwieksze marzenie. Obojetnie co sie ze mna teraz stanie bede plakala z okreslonych powodow. Nigdy juz nie bede sie obawiac o to, ze moje lzy sa bezsensowne. Obojetnie co sie wydarzy, zawsze bedziesz przy mnie i bedziesz wiedzial, ze zniszczyles moje zycie, ale jednoczesnie dales mi powod aby wstawac rano, zeby walczyc o spelnianie marzen, byles w mojej glowie od dziecka i przyszedles mnie ocalic, kiedy ja po zmroku szukalam schronienia. Jestes cieniem moich wszystkich pragnien po kres mojego zycia. Chce abys byl szczesliwyy tak samo jak ja kiedy ssam jezyk na wspomnienia o Tobie. Kiedy mysle, ze nie byles prawdziwy gryze sie w warge.

poza tym, za niedlugo musze isc so pracy i udawac zwyklego smiertelnika. Zapisac w systemie godzine rozpoczecia mojej pracy, skonczenia i pojscia na papierosowa przerwe. Czuje sie nad wyraz idiotycznie stojac za ta lada i parzac kawe dla idiotow, ktorzy nic o mnie nie wiedzac oceniaja mnie kazdego dnia.
Jedynie pan Grande mocha without cream wie, ze jestem kims wyjatkowym, kto przyszedl tu po to by wyznaczac kierunek.


Dokanczam te notke juz po pracy. Spotkaly mnie dzis dwie mile niespodzianki. Krzysiu przyszedl z kwiatuszkiem (jutro moj dzien) i pan P. napisal mi dlugiego maila, ktory poprawil mi humor:) dziekuje:)
Czekam. to sie pojawi i mam to gdzies na koncu jezyka.

sobota, 6 marca 2010

Marcowe udreki.

Tak mi jakoś niepewnie. Patrze na ostre, południowe słońce, nieco przypominające te letnie upalne popołudnia z takimi właśnie wspaniale pomarańczowymi promieniami. Podczas tych małych zadumań zastanawiam się czy w ogóle jeszcze będzie jakiś lepszy dzień tego marca niz ten. Daty krytyczne nadchodzą wielkimi krokami i nieco się bronie, chciałabym wreszcie zasnąć w nocy i śnić o tym wszystkim w jakoś lepiej sprzyjających warunkach niż obecnych.
Niedługo wszystko się zmieni, na dwudzieste pierwsze urodziny dostałam zęba mądrości. Chyba to już czas. To pora na zmiany i nowe zmarszczki. Udręki przestana być marcowe pewnie, a zaczną być zeszłoroczne, tegoroczne, bądź tez zupełnie tego stulecia, dziesięciolecie, tamtej wiosny, lata, zimy. Przestana się liczyć sekundy odliczane przez winamp i pewnie tez będę South Park oglądać rzadziej. Ale za nic w świecie nie skończę śpiewać w drodze do pracy kiedy jest zupełnie pusto (5.30 jestem już w centrum Londynu), nie skończę liczyć kroków i omijać obciętych płytek chodnikowych(uważam za słuszne chodzenie tylko po tych w całości). Nigdy tez nie przestane się obracać żeby zobaczyć go gdzieś ponownie. Jest moja dusza i moim natchnieniem. Byl moim największym grzechem i największą rozkoszą, jak mogłabym zapomnieć?